Miała go w garści. A wydawało mu się, że to będzie takie proste - zabrać dziecko i wracać. - Jak to?! Tak, teraz już chyba wiem... kto odwiedził tę planetę, poznał jedynie kilkadziesiąt lub kilkaset obliczy Maski, co nie zawsze było czymś Pewnego dnia, kiedy byłem zajęty malowaniem drzwi wewnątrz mieszkania, listonosz przyniósł mi list w dużej - Wybaczcie, proszę. Tammy, poznaj Ingrid. Ingrid jest... Róża, choć bez entuzjazmu, zgodziła się: Na jej twarzy malowała się determinacja. No tak, uparła się i nie zdradzi mu prawdy. Mark westchnął w duchu i wskazał ręką na łóżko. Może umieliby coś doradzić... Bankier znowu skupił się na swoich obliczeniach i przestał zwracać uwagę na Małego Księcia, który po raz kolejny znalazł to - podniósł torbę. - Nie chciał brać udziału w ukrywaniu mordercy. Obiecał pełną współpracę. Przeszukaliśmy jego dom wzdłuż i wszerz, ale to wszystko, co znaleźliśmy z rzeczy Watkinsa. Wygląda na to, że gdy się pakował, zgubił ten but. A teraz złe wieści. Wciąż jeszcze nie udało nam się odnaleźć Klapsa. Kiedy zda sobie sprawę ze zguby, zrozumie, że to koniec i że nie ma nic do stracenia. Może próbować zabić kolejnego Hoyle'a. - Mógł zabić Chrisa wtedy, na drodze. - Nie. Chciał go najpierw nastraszyć. Typowe dla Watkinsów. Jeden z jego przyszywanych braci, o ile pamiętam, prześladował swoją byłą dziewczynę całymi miesiącami, grożąc jej śmiercią, zanim naprawdę odważył się cokolwiek zrobić. Poza tym, Klaps nie posunąłby się do żadnych drastycznych czynów w obecności Becka. Co zaś do jego wizyty w pokoju Sayre... cóż, powiedzmy, że naprawdę się cieszę, iż znaleźliśmy ten dowód po, a nie przed jego odwiedzinami, inaczej naprawdę mógłby ją skrzywdzić. W każdym razie, Watkins dostanie czapę za Danny'ego. Pewnie wpadnie na to, że nie mogą mu wstrzyknąć trucizny dwa razy, więc równie dobrze może zabić znowu. W związku z tym, czy chcesz, żebym przysłał tutaj policjanta? - Sam o siebie zadbam. - Obawiałem się, że to powiesz. - Chciałbym, żeby ten gnojek przyszedł. Wtedy bym się z nim rozprawił. - Tego też się obawiałem i właśnie z tego powodu wolałbym zainstalować tu jednego z moich ludzi. Dla ochrony twojej i Watkinsa. Uważaj Huff. Nie mamy do czynienia z krnąbrnym chłopczykiem. Klaps był złym i agresywnym człowiekiem jeszcze przed Angolą, a stamtąd wyszedł jeszcze gorszy, choć niezbyt mądry. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie zniszczył ubrania, które miał na sobie w niedzielę. - Nie pamiętam, żeby którykolwiek ze znanych mi Watkinsów grzeszył inteligencją. - Prawdopodobnie właśnie głupota go zdemaskowała. Pewnie gdybyśmy mu dali wystarczająco długi sznur, sam by się na nim powiesił. Naprawdę mi przykro z powodu twojego przedsiębiorstwa, Huff - dodał. Sposób, w jaki szeryf niespodziewanie przeszedł z jednego tematu w drugi, sprawił, że Huff zaczął się zastanawiać, w którym momencie Rudy przestał mówić o Klapsie Watkinsie, a zaczął o nim. Czyżby nawet ten schorowany starzec stracił do niego zaufanie? - Wrócimy do pracy, nim zdążysz się zorientować - powiedział. - Nic mnie nie powstrzyma, Rudy. Powinieneś o tym wiedzieć. Szeryf Harper wpatrzył się w trawnik. - Cieszę się, że mamy ten dowód przeciwko Klapsowi - odezwał się po długiej chwili milczenia. - Jeżeli krew na bucie okaże się krwią Danny'ego, sprawa zostanie zamknięta. Powiem ci, Huff, zacząłem się już martwić, że może Chris... no... Spoglądali na siebie przez jakiś czas. Wreszcie szeryf rzekł cicho: - Jest jeszcze to - z kieszeni na piersi wyciągnął kopertę i położył ją na małym stoliku między fotelami. - Co to? - Informacja, którą miałem dla ciebie zdobyć. O Charlesie Nielsonie. - Czego się dowiedziałeś? - Wszystko jest tam napisane. - Coś dobrego? Ile za to chcesz? Rudy nie odwzajemnił uśmiechu Huffa. - Nic, Huff. To na mój koszt. - Ja też nie - przyznał. - Gdyby jednak panienka coś wymyśliła, wszyscy bylibyśmy bardzo wdzięczni.
odpowiedzieć sobie na kilka kluczowych pytań. Po pierwsze, dlaczego Melissa Avalon? Jej - Owszem, była pijana. W szpitalu stwierdzili, że we krwi miała dwa kurtki i czarne kalosze, a potem brodzili po zroszonych polach, czując na policzkach pani Olsen miała w sobie trochę ognia. Zastanawiał się, co u Rainie. Chciałby wierzyć, że można do niej bezpiecznie Krowy ryczały porywane lodowatym nurtem. Z dróg zmywało ciężarówki próbujące ności... otwierała drzwi, Mann ją zaskoczył. Mandy znów czuła się pusta. - Kolację. Tu jest za gorąco. Poza tym musisz się jakoś ubrać. Nie mogła. Postąpiła jak idiotka, decydując się na tę wizytę. Quincy był silny. Uwierzyła, Trochę za późno... samolotami, że nienawidził przerw i zawsze chciał jak najbardziej skrócić aresztowała trzech nastolatków, którzy planowali zamordować grupę uczniów. W Wimberly – Pewnie! Szybkie i proste. Tak byłoby lepiej dla wszystkich. Na litość boską, całe miasto
©2019 to-zboze.kobierzyce.pl - Split Template by One Page Love